Dzisiaj doznałem efektu "AHA" w pewnym obszarze. Jako że temat uniwersalny, postanowiłem się nim podzielić. Jest to niejako kontynuacja wpisu sprzed roku.
Kiedyś przeczytałem zdanie "Niczego się nie wyrzekaj, do niczego się nie przywiązuj". Filozoficzne stwierdzenie, które choć ze wszelkich miar wydawało mi się być słuszne, to jednak na tyle abstrakcyjne, że trudno było mi je przełożyć na pragmatyczne zastosowanie. Jednak teraz odkryłem jego praktyczny sens i wagę.
Kiedyś nie lubiłem wstawać rano. Nienawidziłem. Mógłbym siebie nazwać "osobowość sowa" - lubię siedzieć w nocy, ale rano nie ściągniesz mnie z łóżka. Po kilku latach i wpływu czynników zewnętrznych w postaci dzieci, chcąc nie chcąc zacząłem musieć wstawać rano. Co więcej po kilku miesiącach wstawanie rano przestało być dla mnie udręką. Owszem lubię posiedzieć w nocy, ale jak trzeba wstać rano, to nie ma większego problemu. I tu mnie olśniło...
Kiedyś byłem tak bardzo zidentyfikowany z myślą, że wstawanie rano to udręka i to nie jestem JA, że już na samą myśl o porannym wstawaniu byłem zły. A już jak wstałem rano, to lepiej nie podchodzić. Teraz nie robi mi to różnicy. Czuję, że w tym obszarze dysponuję przestrzenią wyboru, nie koniecznością. Poczułem wielką ulgę. To właśnie oznacza "Niczego się nie wyrzekaj, do niczego się nie przywiązuj".
I zobaczyłem w jaki wielu miejscach ma to zastosowanie... Nie tylko w ramach projektów programistycznych ;-)
czwartek, 16 maja 2013
Tagged under: umiejętności miękkie, życie
Niczego się nie wyrzekaj, do niczego się nie przywiązuj...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz