Jedno z ostatnich spotkań, gdzie ustalam (MS) sposób współpracy z klientem (szczegóły celowo nieco zmodyfikowane lub usuniętę, jednak bazujące na rzeczywistym przypadku). Klient (K) mówi:
K: To bardzo poważne przedsięwzięcie i zapowiadają się poważne koszty, prawdę mówiąc nasz sponsor ma spore wątpliwości, co to tej sumy. Nie będzie w stanie jej wydać. Projekt jest dość innowacyjny i nie wiadomo, jak odpowie rynek...
MS: To nawet dobrze się składa, ponieważ możemy zaproponować inny sposób współpracy. Cały system to rzeczywiście spora inwestycja i dość ryzykowna, gdyż produkt zwyczajnie może się nie przyjąć. Przyjrzyjmy się co jest esencją systemu... być może to będzie część, która nam podpowie co dalej zrobić.
(kilkadziesiąt minut wspólnej analizy i dyskusji)
MS: Świetnie! Zatem XYZ to jest to, co przyciągnie klientów, wszystko inne jest wtórne. To nazywamy corem biznesowym tego systemu. Zatem zróbmy tak: zakontraktujmy tę pierwszą część, co do pozostałych części przedstawiliśmy zgrubne szacunki, po tych pracach okaże się, na ile są trafne. Ale co najważniejsze po wdrożeniu core przekonamy się, jak rynek reaguje i czy reaguje, zbierzemy informację zwrotną. Wtedy podejmiemy dalsze decyzje.
K: Ok. To wygląda całkiem obiecująco. Zaryzykujemy tylko 1/4 całej początkowej sumy. Ciekawa sprawa, muszę o tym porozmawiać ze sponsorem.
(... klient zarażony, a konkurencja bez szans, bo ofertująca w tradycyjnym modelu - a tymczasem koncept klienta się zmienił :)
poniedziałek, 10 października 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz