All we do is looking for some way to fulfill our needs.

wtorek, 10 sierpnia 2010

Tagged under:

Hiperoptymalizator czasu

21 maja 2009 - ostatni wpis ... sporo piasku w klepsydrach upłynęło. Pojawienie się pewnej małej istotki w moim życiu wiele zmieniło, ale powoli :) wracam do świata żywych. Na dobry początek pierwszy po przerwie wpis.




Wydaje się, że zarządzanie czasem to wyeksploatowany temat, gdzie niewiele można już dodać, gdyż wszystko zostało powiedziane lub napisane. O ile rzeczywiście trudno dodać coś nowego, to dużo ważniejsze jest pytanie – co można ująć, w myśl zasady „Twórz rozwiązania najprostsze jak to możliwe, ale nie prostsze”.

Jedną z głównych przypadłości cywilizacyjnych jest ogromny wybór, mnogość opcji, konkurencja, dziesiątki źródeł informacji. Jaki mamy z tego efekt? Przeciążenie informacjami, przeciążenie wyborami, co powoduje, że wartość informacji zaczyna się zacierać:

• co warto czytać?
• co warto poznać?
• czego warto się nauczyć?
• czemu warto poświęcić choć tak dużo czasu jak jedna sekunda naszego życia?

Kiedyś (dziesięć lat temu) w ciągu roku byłem w stanie dotrzeć do kilku płyt. Świetnie je znałem, teksty znałem na pamięć i miały dla mnie autentyczną wartość. Niedługo później stać było mnie na to, aby kupować kilkanaście płyt w miesiącu i jaki był efekt? Osiemdziesięciu procent z nich w ogóle nie przesłuchałem i chyba nie było żadnej takiej, z którą bym się zżył tak mocno, jak kiedyś.
Jesteśmy bombardowani informacjami i zadaniami do wykonania, a odłamki niszczą nasze zasoby wolnego czasu. Dlatego właśnie głównym wyzwaniem nie jest wcale

• optymalizacja posiadanego czasu,
• większa kontrola nad zadaniami i ich przewidywalność,
• świadomość wykorzystywanego czasu,
• i inne atrybuty dobrze zarządzanego czasu,

ale umiejętność znalezienia tego, co z tych wszystkich potencjalnych informacji i zadań jest naprawdę istotne. I powiem szczerzenie, że wielokrotnie słyszałem o zasadzie Pareto 80/20 (Czyli to że 20% naszych działań generuje 80% efektów), nawet – jak mi się wydawało – stosowałem ją w życiu. Ba! Nawet sam jej uczyłem, ale teraz widzę, że moje zrozumienie tej zasady nie było głębokie. Polegało na powierzchownym stosowaniu techniki do porządkowania zadań. Teraz jednak zaczyna docierać do mnie jej dużo głębszy sens. Zasada Pareto ma nauczyć nas sztuki wyboru poprzez umiejętną rezygnację. Zarządzanie czasem nie polega na idealnym upchaniu jak największej ilości zadań w jak najkrótszym czasie. Zarządzanie czasem powinno polegać na tym, aby robić rzeczy ważne!

Niezły banał, nieprawdaż? Ale spójrzmy na to z innej strony. Jak często się zastanawiasz, czy to co zrobiłeś w ostatnim czasie (dniu, tygodniu, miesiącu) było istotne? Z czego mógłbyś zrezygnować i nic by się nie stało? Czego mógłbyś zrobić mniej? Czy to co zrobiłeś, musiałeś lub powinieneś robić właśnie Ty? Tak, to tutaj jest ukryty sekret traconego czasu. Od kilku tygodni przeprowadzam taką analizę i z ogromnym zadziwieniem stwierdzam, że 30-50% rzeczy, które wykonałem nie zasługiwały na ilość energii im poświęconej. Niektóre sprawy mogłem sobie zwyczajnie odpuścić, przełożyć na później, zamiast na 130% zrobić na 105% ;-), większość zadań mogłem zrobić dużo prościej, dużo mniej czasu spędzić na spotkaniach. Wyciąganie tego typu wniosków, to prawdziwe hiperuczenie się. Powiem Wam coś więcej, mimo tej świadomości – cały czas co tydzień, stwierdzam że 30-50% nie musiałem wykonywać w taki sposób. Ogromna wiedza i doświadczenie z obszaru zarządzania czasem, stosowanie technik organizowania zadań, planowania, używania kalendarza, przypominaczy nie wystarcza. Najważniejszą, a jednocześnie najtrudniejszą umiejętnością jest sztuka eliminacji. Żeby się jej nauczyć, należy sobie jednak zadać niebanalne pytanie: „Co jest dla mnie naprawdę ważne” … Ale to już inna historia …