All we do is looking for some way to fulfill our needs.

niedziela, 6 lutego 2011

Tagged under: , , , ,

Nie powinieneś biegać ze złamaną nogą!

Jasne? Oczywiste? Niby tak się wydaje a jednak cały czas biegamy ze złamaną nogą...

Jedną z najczęściej oczekiwanych odpowiedzi, którą chcą usłyszeć osoby(w trakcie szkoleń lub projektów doradczych) - to odpowiedź na pytanie: "Jak mam sobie poradzić z pewnymi problemami w mojej sytuacji" (w moim projekcie, z moim klientem, menedżerem analitykiem whatever...). Jest to oczywiście naturalne pytanie, ale dużo ważniejsze jest pytanie: "Czy sytuacja, w której się znajduję jest zdrowa?". A najczęściej nie jest!
W takiej sytuacji, pierwotne pytanie można porównać do pytania: "Jak mogę szybko i efektywnie biegać ze złamaną nogą?". Chętnie poznam odpowiedzi...

Przykłady:
* Nie mamy dobrego kontaktu z osobą, która definiuje wymagania (bo między nami a klientem jest jeszcze firma pośrednia i dostajemy informacje z drugiej ręki, często nie mamy możliwości bezpośrednio skontaktowania się z taką osobą/osobami).

* Biznes/kierownicy projektu nie uwzględniają technicznych potrzeb podczas ustalania priorytetów (biznesowe priorytety są najważniejsze, ale techniczne nie mogą być ignorowane, gdyż spowoduję nadmierny wzrost kosztów implementacji).

* Nie ma nikogo, kto jest jednoznacznie odpowiedzialny za wymagania, definiuje je i odpowiada za zmiany (ponosi odpowiedzialność za ich koszt). Zazwyczaj odpowiedzialność ta jest rozmyta i wymagania pochodzą z nieskoordynowanych źródeł.

* Brak aktywnego udziału i wsparcia osób biznesowych podczas prac implementacyjnych (trudność w uzyskaniu konkretnych informacji wyjaśniających, jak to dokładnie ma działać).

* Brak refaktoryzacji, bo to kosztuje (za dużo i nikt za to nie zapłaci), bo to nie ma sensu (komu się uda posprzątać ten cały syf?).

* I wiele innych... chyba na każdy z tych tematów można poświęcić osobny artykuł.

Jak w takich sytuacjach zastosować coś rozsądnego? Jak w takim przypadku na przykład zastosować Scrum? (bo w takich sytuacjach najczęściej słyszę tego typu pytanie). Przypomnij sobie podstawowe pytanie: "Jak biegać ze złamaną nogą?"

Zanim zaczniesz dopasowywać się do zaistniałej sytuacji postaraj się wyeliminować z niej patologie! Zazwyczaj tego nie robimy bo:
* jest to trudne,
* często wymaga konfrontacji obecnej rzeczywistości,
* może doprowadzić początkowo do konfliktów i oporu,
* wymaga często dość sporych umiejętności komunikacyjnych (w tym negocjacyjnych),
* często będzie musiało to doprowadzić do zburzenia istniejącego status quo - a tego boi się prawie każdy ...
* zwyczajnie wymaga odwagi!

Więc zazwyczaj uczymy się biegać ze złamaną nogą. Jeeeeeeeeeee.... I like it. Na poziomie lokalnym udaje się wszystko poukładać (jakoś można z tym żyć), na poziomie globalnym jest to bez sensu. A jednak, tak zazwyczaj to funkcjonuje... Ciekawe, nieprawdaż? Niczym w amoku...

Zanim zaczniesz dopasowywać do obecnej sytuacji, krytycznie ją zweryfikuj! Jest pewna mądrość: "Automatyzacja nieprawidłowego procesu (czyli potencjalne jego przyspieszenie) zazwyczaj zwiększa jego nieefektywność". Jeśli sytuacja, w której się znajdujesz jest niezdrowa, czy można znaleźć w tej sytuacji najlepsze praktyki...? Jakie będą najlepsze praktyki biegania ze złamaną nogą? :)

Co zatem robić? To długa odpowiedź, często zależąca od subtelnych niuansów danego kontekstu. Tutaj nawet nie podejmę próby jej sformułowania. Ten post ma sprowokować do myślenia! Jest spora szansa, że jak zaczniesz analizować sytuację (sam/z osobami współpracownikami) - znajdziecie odpowiedzi. Pod warunkiem, że nie będziecie szukać czarodziejskiej różdżki, która bezszelestnie, bezinwazyjnie, bezproblemowo wszystko załatwi. Jeszcze raz przypomnę - próba rozpoczęcia zmian w tym kierunku wymaga ODWAGI i z pewnością wykroczenie poza własną STREFĘ KOMFORTU.

Mały hint. Jeśli w dużym przybliżeniu założymy taki łańcuch (pozwól, że pominę uzasadnienie tego pogrupowania, żeby nie wydłużać posta, może kiedyś będzie okazja...):

programista/tester/grafik... => analityk/kierownik => menedżer/klient/kierownik po stronie klienta

Największą moc sprawczą mają oczywiście ostatnie elementy łańcucha, ale też zazwyczaj im najtrudniej dostrzec patologie, albo też bardzo często są ich źródłem (jako osoby decyzyjne). Tej grupie najłatwiej będzie doprowadzić do potrzebnych zmian.
Najtrudniej mają osoby z początku tego łańcucha (gdyż są najmniej decyzyjne, przez to inicjowane zmiany wymagają często najwięcej odwagi!). Dla nich jedną ze skuteczniejszych (choć często żmudnych i długotrwałych) technik jest technika zdartej płyty :) (czyli ciągłe wskazywanie patologii, pokazywanie ich konsekwencji i upierdliwe o tym przypominanie... niestrudzenie, bez przerwy). Jeśli przy tym uda się zbudować koalicję w naszym łańcuchu, tym większa szansa na zmiany.

Jest jedna opcja - można poszukać pomocy z zewnątrz. Analiza, rekomendacje zewnętrznej niezależnej, obiektywnej osoby/firmy mogą skatalizować proces zmian.

Pamiętaj! Złożenie złamanej nogi może boleć!

1 komentarze:

Grzegorz Konopko pisze...

Swietny artykul.
Jedyne co mnie wstrzymuje przed pochwalnymi komentarzami, dyskusją itp to problem w zamieszczeniu komentarzy, weryfikujący system obrazkowy jest wyjatkowo trudny i meczący.
(patologia i przerost formy nad treścią :) )

Pozdrawiam